J.R.R. Tolkien
Władca Pierścieni

Tłumaczyla
Maria Skibniewska
Iskry . Warszawa . 1981

1. Wyprawa/Drużyna Pierścienia (Ks.I / Ks.II)
2. Dwie Wieże (Ks.III / Ks.IV)
3. Powrót Króla (Ks.V / Ks.VI)


Wyprawa/Drużyna Pierścienia

Księga pierwsza

Shire
"A droga wiedzie wprzód i wprzód,
Skąd się zaczęła, tuz za progiem -
I w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią - tak jak mogę...

Skorymi stopy za nią w ślad -
Aż w szersza się rozpłynie drogę,
Gdzie strumień licznych dróg już wpadł...
A potem dokąd? - rzec nie mogę."

Wyprawa I, 3; s. 111
Ted Nasmith The Green Hill Country

Stary Maggot i Czarny Jeździec
"- Ano - podjął farmer bez pośpiechu, rozkoszując się efektem swoich słów - podjechał na wielkim czarnym koniu do furty, która przypadkiem była właśnie uchylona, i stanął tuz przed drzwiami domu. Cały czarny, zawinięty w płaszcz z kapturem, jakby nie chciał, żeby go kto poznał. "Czego, u licha, chce ode mnie?" - pomyślałem. Po tej stronie granicy rzadko widujemy Dużych Ludzi, a już o nikim podobnym do tej czarnej stwory w życiu nie słyszałem. "Dzień dobry - powiadam wychodząc na próg. - Ta ścieżka nigdzie dalej nie prowadzi; dokądkolwiek się wybieracie, najszybciej tam traficie, jeżeli wrócicie na drogę". Nie podobał mi się ten jeździec, a kiedy się zbliżył, Łapaj raz tylko pociągnął nosem i szczeknął jakby go kto żądłem ukłuł; podkulił ogon i uciekł skowycząc. Czarny Jeździec ani drgnął w siodle.
"Stamtąd jadę" - rzekł, wymawiając słowa powoli i twardo, i pokazał na zachód, ponad moim własnym polem jakby nigdy nic. "Czy nie widziałeś Bagginsa?" - spytał niesamowitym głosem i pochylił się ku mnie. Twarzy nie zobaczyłem, bo kaptur miął naciągnięty nisko, ale ciarki mnie przeszły po krzyżach."

Wyprawa I, 4; s. 138
Stephen Hickman The Black Rider

Stara Wierzba w Dolinie Wii

"Sam usiadł i skrobiąc się po głowie ziewnął szeroko. Był strapiony. Wieczór się zbliżał, a gwałtowna senność, która napadła cala kompanie, wydala mu się podejrzana.
- Jest tu jakąś inna przyczyna - szepnął do siebie - nie tylko słonce i upał. Nie podoba mi się to wielkie stare drzewo, nie mam do niego zaufania. jak to śpiewa! A wciąż o spaniu. Nic dobrego z tego nie wyniknie.
Dźwignął się z trudem i powlókł, żeby zobaczyć, co porabiają kucyki. Stwierdził, ze dwa odbiegły ścieżka daleko naprzód; złapał je i sprowadził z powrotem, i w tym momencie usłyszał dziwne odgłosy: jeden gwałtowny, drugi łagodny, lecz wyraźny. Pierwszy - to był plusk, jakby coś ciężkiego wpadło do wody. Drugi przypominał szczek zamka w zatrzaskiwanych drzwiach.
Sam skoczył na brzeg rzeki. Frodo był już w wodzie, ale tuz przy brzegu; ogromny korzeń obejmował go i wciskał w głąb, on jednak wcale się nie bronił. Sam chwycił go za kurtkę i wyciągnął spod korzenia, potem wyholował na trawę. Niemal natychmiast Frodo ocknął się, zakaszlał, wykrztusił wodę z gardła.
- Czy wiesz, Samie - powiedział wreszcie - ze to niegodziwe drzewo wrzuciło mnie do rzeki? Czułem dobrze. Ogromny korzeń oplątał mnie i zepchnąl.
- Śniło się panu pewnie - rzekł Sam. - Nie trzeba sadowić się w takim miejscu, kiedy sen ogarnia.
- A co z tamtymi dwoma? Ciekawym, co im się przyśniło?
Obeszli drzewo i wtedy dopiero Sam zrozumiał, co za szczek słyszał przed chwila. Pippin zniknął. Szpara w pniu, przy której leżał, zamknęła się tak, ze nie zostało ani znaku. Merry był w potrzasku: druga szpara zacisnęła się obejmując go w pasie; nogi sterczały mu na zewnątrz, reszta ciała tkwiła we wnętrzu pnia, a krawędzie dziupli trzymały ja niby kleszcze."

Wyprawa I, 6; s. 169
Tim Hildebrandt The Old Man Willow

Dom Toma Bombadila w Starym Lesie

"Czterej hobbici przekroczyli szeroki kamienny próg i zatrzymali się olśnieni. byli w długiej, niskiej sali, jarzącej się światłem lamp, które zwisały od belek stropu. Na ciemnym, gładkim stole palił się wysokie żółte świece.
W głębi, twarzą zwrócona ku wejściu, siedziała w fotelu kobieta. Długie jasne włosy spływały jej na ramiona, suknie miała zielona, koloru młodego tartaku, osypana srebrnym pyłem jak rosa, ściągnięta złotym pasem splecionym z lilii i wysadzanym bladoniebieskimi kamieniami na kształt niezapominajek. U jej stop w ogromnych glinianych misach kołysały się lilie wodne, a ona sama zdawała się królować pośród jeziora."

Wyprawa I, 7; s. 177
Alan Lee W domu Toma Bombadila

Pod Rozbrykanym Kucykiem
"Namówili Froda na nowy kufelek, a potem uprosili, żeby powtórzył piosenkę, i wiele głosów przyłączyło się do chóru; melodie znali z dawna, a słowa chwytali szybko. Teraz z kolei Frodo rad był z siebie. Brykał po stole, a kiedy znów doszedł do słowa "A krowa hop ponad Księżyc!", podskoczył wysoko w powietrze. O wiele za wysoko, bo spadł na tace zastawiona kuflami, pośliznął się, stoczył ze stołu wśród łoskotu, brzęku i huku. Widzowie otworzyli szeroko usta, by wybuchnąć śmiechem, i zastygli w zdumieniu: śpiewak zniknął. jakby się pod ziemie zapadł, chociaż nie wybił dziury w podłodze."

Wyprawa I, 9; s. 224
Timothy Ide The Prancing Pony

Skamieniałe trole
"Słonce było już wysoko i prześwięcając poprzez na pól ogołocone gałęzie rzucało na polane jasne plamy blasku. Wędrowcy stanęli na jej skraju i wyglądając zza pni drzew wstrzymali oddech. Na polanie rzeczywiście stały trzy trolle, trzy olbrzymie trolle. Jeden był pochylony, dwa pozostałe patrzyły na niego.
Obieżyświat jakby nigdy nic ruszył naprzód.
- Wyprostuj się, stary głazie! - rzekł i złamał kij na grzbiecie pochylonego trolla.
Nic się nie stało, Tylko hobbici zachłysnęli się ze zdumienia, a wówczas Frodo się roześmiał.
- Ach tak! - powiedział. - Zapomnieliśmy o legendzie rodzinnej. To z pewnością te same trzy olbrzymy, które Gandalf wywiódł w pole, gdy się kłóciły, jak najlepiej przyrządzić trzynastu krasnoludów i jednego hobbita na kolację."

Wyprawa I, 10; s. 283
Alan Lee Forgetting Family History

Bród na Bruinenie

"- Pierścień! Pierścień! - wrzasnęli tamci morderczym głosem i w tym samym momencie ich przywódca pchnął swego rumaka w wodę, a dwaj podwładni ruszyli w ślad za nim
- Klnę się na Elbereth, na Luthien najpiękniejsza - rzekł Frodo, ostatkiem sił dźwigając miecz w górę - ze nigdy nie dostaniecie ani Pierścienia, ani mnie.
Wtedy czarny przywódca, który był już w połowie brodu, wyprostował się groźnie w strzemionach i podniósł rękę. Frodo oniemiał. Język zamarł mu w ustach, serce biło jak młotem. Miecz pękł i wypadł z drżącej dłoni. Biały koń elfa stanął dęba i chrapnął. Pierwszy z czarnych rumaków już niemal wspinał się przednimi kopytami o brzeg.
W tej samej chwili zagrzmiało, zahuczalo, rozległ się łoskot i szum wodospadu toczącego kamienna lawinę. Frodo przez mgle widział, jak tam, w dole, rzeka wezbrała, a nurtem jej przewaliła się kawalkada fal. Wydało mu się, ze z fal strzelają białe płomyki, i w wyobraźni nim dostrzegł cwałujących przez wodę białych rycerzy na białych koniach o spienionych grzywach. Trzech jeźdźców, którzy w tym momencie byli w połowie brodu, porwał prąd; zniknęli, nagle zalani wzburzona piana. Inni cofnęli się przerażeni."

Wyprawa I, 12; s. 294
John Howe At the Ford


Księga druga

Przebudzenie w Rivendell

"Frodo zbudził się w łóżku. W pierwszym momencie myślał, ze spal bardzo długo i ze przyśnił mu się jakiś przykry sen, który jeszcze majaczy mu na pograniczu pamięci. A może przebył jakąś chorobę? Lecz sufit nad jego głowa wyglądał obco; był płaski, a ciemne belki miał bogato rzeźbione. Frodo leżał jeszcze chwile przyglądając się słonecznym plamom na ścianie i nasłuchując szumu wodospadu.
- Gdzie jestem? Która to godzina? - rzucił głośno pytanie sufitowi.
- W domu Elronda, a jest dziesiąta przed południem - odpowiedział mu znajomy głos. - Ranek dwudziestego czwartego października, jeżeli chcesz wiedzieć dokładnie."

Wyprawa II, 1; s. 299
Carl Emery Phenix A Pleasant Awakening

Dolina Rivendell
Wyprawa II, 2
Ted Nasmith A Valley of Rivendell

Karadhras, Czerwony Róg
"Podczas tego krótkiego postoju wiatr ucichł, a śnieg, z każda chwila rzadszy, ustal zupełnie. Wędrowcy ruszyli znowu. Nie uszli jednak wiele drogi, kiedy zawierucha wróciła, atakując ze zdwojona furia. Wicher świszczał, a śnieżna zawieja oślepiała. Wkrótce nawet Boromir przyznał, ze trudno iść dalej. Hobbici, zgięci niemal wpół, brnęli za większymi od siebie ludźmi, lecz było niewątpliwe, ze nie ujdą już daleko, jeżeli śnieżyca potrwa dłużej. (...)
Zimny wiatr dal im w plecy, gdy odwróciwszy się od Bramy Czerwonego Rogu wlekli się ciężko po stoku w dół. Karadhras ich zwyciężyl."

Wyprawa II, 3; s. 393
John Howe The Company of the Ring approaching Caradhras

Powiedz przyjacielu i wejdź

"- Co to znaczy: "Powiedz przyjacielu i wejdź"? - spytał Merry.
- Sens dość jasny - rzekł Gimli. - Jeżeli jesteś przyjacielem, powiedz hasło, a drzwi się otworzą i będziesz mógł wejść.
- Tak - odezwał się Gandalf. - te drzwi zapewne są posłuszne słowom zaklęcia. niektóre drzwi kranoludzkich siedzib otwierają się tylko w pewnych określonych porach roku czy dnia albo tylko dla pewnych osób; są i takie, których nie otworzysz nawet o właściwej godzinie i wymawiając właściwe słowa, jeżeli nie masz klucza. Ale do tych drzwi nie potrzeba klucza. Za czasów Durina nie były one tajne. Zazwyczaj stały otworem i pilnowali ich odźwierni. Jeżeli zaś były zamknięte, mógł je otworzyć każdy, kto znał hasło. Tak przynajmniej głosi tradycja."

Wyprawa II, 4; s. 415
Alan Lee Hollin Gate

Moria

"Za przewodem czarodzieja drużyna przeszła przez pod sklepieniem północnego wyjścia. Znaleźli się w szerokim korytarzu. W miarę jak się nim posuwali, blady obrzask nabierał coraz większej jasności i wkrótce przekonali się, ze płynie od prawej strony. Były tam drzwi wysokie, płasko sklepione, a ich kamienne skrzydło jeszcze się trzymało w zawiasach i było nieco uchylone. Światło, dość mdłe, wydawało się jednak oślepiające wędrowcom, którzy tak długo brnęli przez zupełne ciemności, toteż przestępując próg wszyscy zmrużyli oczy.
Spod ich stop wzniósł się pył, grubo zalęgający podłogę; potykali się o jakieś przedmioty rozrzucone pod drzwiami, nie mogąc zrazu rozróżnić ich kształtów. Światło padało do wnętrza sali przez szeroki komin wycięty pod stropem w przeciwległej wschodniej ścianie; komin biegł ukośnie i w jego wylocie, gdzieś bardzo wysoko, dostrzegli mały kwadracik błękitnego nieba. Promień światła pada prosto na stół umieszczony pośrodku izby; był to lity podłużny blok, wzniesiony o dwie stopy nad podłogę, na nim zaś leżała duża płyta z białego kamienia.
- To wygląda jak grobowiec - szepnął Frodo i tknięty dziwnym przeczuciem pochylił się nad stołem, żeby go obejrzeć z bliska.
Gandalf prędko przysunął się do hobbita. (...) - To pismo Daerona, używane ongi w Morii - powiedział Gandalf. - W języku kranoludów i ludzi napisane jest: BALIN, SYN FURINA, WŁADCA MORII"

Wyprawa II, 4; s. 432
Alan Lee 21st Hall of Moria

Lorien

Zimny powiew uderzył im w twarze od wylotu doliny. Przed nimi roztaczał się szeroko siwy cień, liście szumiały nieustannie, jak topole na wietrze.
- Lothlorien! - krzyknął Legolas. Lothlorien! Dotarliśmy na próg Złotego Lasu. Niestety jest teraz zima.
W mroku nocy smukłe drzewa sklepiały korony jak strop nad droga i strumieniem, który wpadał pod ich rozpostarte gałęzie. W nikłym świetle gwiazd pnie były szare, a drżące liście miały odcień ciemnego złota.
- Lothlorien - rzekł Aragon. - Jakże raduje uszy śpiew wiatru w gałęziach tych drzew! Nie uszlismy wiele ponad pięć staj od bramy, lecz dalej iść nie sposób. Ufajmy, ze czar elfów ustrzeże nas tej nocy od niebezpieczeństwa, które ciągnie za nami.

Wyprawa II, 6; s. 455
Ted Nasmith Farewell to Lorien

Argonath, kolumny królów

"Na ogromnych cokołach , fundamentem zanurzonych w głębinie, stali dwaj kamienni królowie; po dziś dzień zatarte oczy i pobrużdżone, chmurne czoła mieli zwrócone na północ. Każdy z nich wznosił lewa rękę, ostrzegając wymownym gestem odwróconej na zewnątrz dłoni, w prawej zaś dzierżył topór; na głowach mieli skruszałe hełmy i korony. Siła i majestat biły od tych milczących strażników dawno już nie istniejącego królestwa."

Wyprawa II, 9; s. 529
Tom Hildebrandt Pillars of the Kings

Powrót do początku strony
Następny tom
Powrót na stronę główną